Czy licznik odwiedzin na stronie internetowej to rzeczywiście przeżytek?

Wśród webmasterów można się spotkać z opinią, że bardzo popularne niegdyś liczniki odwiedzin są archaizmem i nie powinno się ich już stosować na stronach internetowych. To jednak zbyt daleko idąca teoria. W rzeczywistości liczniki nadal mogą być cennym elementem witryny, zwłaszcza z punktu widzenia jej właściciela, który przecież nie musi biegle orientować się w zaawansowanej analityce online.

Dlaczego niektórzy chcą zniknięcia liczników odwiedzin ze stron www?

Podstawowym, najczęściej wymienianym argumentem, jest to, że przecież mamy dziś do dyspozycji znacznie lepsze narzędzia do analizowania ruchu na stronie. Jest to oczywiście prawda. Jednak czy idąc tym tropem, powinniśmy wyeliminować z ruchu tradycyjne rowery, skoro mamy już jednoślady z napędem elektrycznym? Byłby to absurd.

Fakt, że ruch na każdej stronie można dziś śledzić przy pomocy chociażby Google Analytics czy Alexy, nie oznacza jeszcze, że każdy jest w stanie z tych narzędzi korzystać. Rozwiązanie od Google jest tutaj bardzo dobrym przykładem. Zbyt często jest tak, że webmasterzy niejako z automatu dodają kod śledzenia Analytics na stronie klienta i proponują mu, by zaczął sam analizować statystyki odwiedzin. Fajnie, ale czy przeciętny użytkownik, który nie jest zbyt biegły w Internecie, da sobie z tym radę? Czy będzie w stanie prawidłowo zinterpretować masę wyników, jakimi dzieli się z nim narzędzie Google?

Licznik odwiedzin, tak często wyśmiewany przez webmasterów, to o wiele prostszy sposób na to, by właściciel witryny mógł we własnym zakresie oceniać skuteczność podejmowanych działań promujących stronę. Tutaj wszystko mamy czarno na białym. Użytkowników przybywa? Super. Liczba odwiedzin systematycznie spada? Trzeba poszukać przyczyny. Nie oszukujmy się: wielu właścicieli stron www jest tak zapracowanych, że zwyczajnie nie mają czasu ani ochoty, by jeszcze kończyć wieczorowo kurs analityki online. Dla nich prosty, darmowy licznik jest o wiele praktyczniejszym rozwiązaniem.

Czy statystyki z licznika są bezwartościowe?

Taka opinia jest nagminnie powtarzana na różnych forach i portalach webmasterskich, ale trudno się z nią zgodzić. Znów: wyrażają ją osoby, które świetnie sobie radzą z zaawansowanymi narzędziami analitycznymi. One rzeczywiście mogą czuć spory niedosyt korzystając wyłącznie z informacji przekazywanych przez licznik dla stron. Pamiętajmy jednak, że gdzieś tam na końcu jest zwykły właściciel witryny, dla którego już tak okrojone statystyki mogą być wyjątkowo cenne.

Można się oczywiście zgodzić z teorią, że sam fakt przyrostu liczby osób odwiedzających stronę czy bloga nie jest jeszcze dostatecznym dowodem na jej wysoką jakość. Z drugiej jednak strony trudno o bardziej wymierny i jednocześnie czytelny dla laika sygnał, że to, co tworzy, spotyka się z jakimś odzewem użytkowników sieci i po prostu do nich dociera.

Warto w tym miejscu obalić jeszcze jeden mit. Chodzi o rzekome przekłamania w statystykach. Fakt, liczniki odwiedzin starego typu były bardzo podatne na efekt sztucznego zawyżania liczby odsłon (wystarczyło wielokrotnie odświeżyć stronę, by natychmiast poprawić wynik), ale obecnie mamy do dyspozycji znacznie lepsze rozwiązania, które mogą nawet bazować na danych przekazywanych przez inne systemy analityczne połączone z witryną.

Słaba estetyka?

To już jest kwestia wyłącznie tego, na jaki licznik się zdecydujemy i jak dopasujemy go do wyglądu strony. Korzystając z prostych kreatorów można bez wielkiego wysiłku uatrakcyjnić nawet sztampowy widżet i sprawić, by absolutnie nie „gryzł” się z layoutem witryny. Co ważne, poradzi sobie z tym praktycznie każdy – podobnie jak z umieszczeniem licznika na stronie czy blogu.

Podsumowując: liczniki odwiedzin wcale nie są archaizmem i nadal mogą być z powodzeniem wykorzystywane chociażby na prostych stronach, portalach tematycznych, wizytówkach czy wreszcie blogach. Choć nie są tak zaawansowane jak aplikacje do analityki internetowej, to przekazują cenne informacje zarówno właścicielom stron, jak i ich użytkownikom.